Dzień piętnasty:
Chris cały
czas w śpiączce, lekarze starają się pomóc,lecz ja i tak uważam
że nie robią wszystkiego co w ich mocy. Do szpitala przychodzę
co drugi dzień. Przebywam tam mając na celu dodania mu
jakiejkolwiek otuchy. Zawsze w głębi serca czuję , że słyszy,
każde słowo, które do niego kieruję. Wierzę w to, czy
najzwyczajniej w świecie sobie to wmawiam?
Nie wychodzę z
mieszkania, nie czuję takiej potrzeby. Przebywam tylko na moim
czarnym,skórzanym dwuosobowym łóżku tuląc się do poduszki i
przy tym wspominając najlepsze chwile w moim życiu. Od dwóch,
dokładnie dwóch tygodni i jednego dnia ani razu nie pojawił się
na mojej twarzy uśmiech. Zadręczam się... zadręczam się z dnia
na dzień coraz bardziej. Od tego paskudnego momentu nie czuję
potrzeby rozmów z bliskimi, naprawdę nie jest to konieczne. W mojej
głowie cały czas zamieszkuję obraz dnia koncertu... kiedy wszyscy
zebrani tam, chcieli się po prostu dobrze się bawić. - do moich
oczu napływają samoistnie łzy. Nikt przecież nie spodziewał się
takiego przebiegu zdarzeń, właśnie.. dlaczego nikt się tego nie
spodziewał?
Obudziło mnie dobijające się przez okno promienie słońca.
Pomału otworzyłam oczy przy czym jedną nogą trąciłam moją
kotkę. Wydała z siebie donośny pomruk, naprężyła swoje ciało i
zeskoczyła z łóżka. Wyprostowałam swoje nogi a następnie
wygodnie się przeciągnęłam, przełożyłam koc na drugą stronę
i wstałam. Rękoma przeczesałam swoje ciemne, średniej długości
włosy i rozejrzałam się powoli po pokoju. Nie było tu za czysto.
Na podłodze walały się chusteczki, a na stole leżały kilka
czarnych z różowymi wstawkami kubków po kawie. Schyliłam się by
sprzątnąć niepotrzebne śmieci, tak aby dom wrócił do w miarę
przyzwoitego stanu.
- Au – wyjąkałam i chwyciłam się lewą ręką za brzuch.
Upadłam na panele.
Ewidentnie żołądek domagał się czegoś zdrowego. Żywiąc się
przez dłuższy czas szybkimi, chińskimi daniami z paczki
wiedziałam,że daleko nie zajdę. Podniosłam się i podążyłam do
kuchni. Chwyciłam za drzwiczki lodówki po czym miałam problem, aby
je otworzyć. Zdałam sobie sprawę z tego jaka jestem osłabiona, a
głód dawał w kość coraz bardziej.
Złapałam za pierwszy lepszy serek topiony i posmarowałam nim
bułki. W międzyczasie wstawiłam wodę i zalałam nią herbatę.
Przeniosłam się do salonu i usiadłam na narożniku, jedną ręką
sięgnęłam po pilot od TV.
''/ Cztery osoby zmarły na miejscu, zostały postrzelone.
Niestety jeszcze trzy osoby są ranne, walcząc o życie w szpitalu
[…] / ''
Podkurczyłam nogi opierając głowę o kolana. Trzymałam gorącą
herbatę, która ogrzewała mi dłonie. Wzięłam głęboki łyk,
kiedy usłyszałam dzwonek. Zdziwiona odłożyłam jedzenie na stół
znajdujący się przede mną. Podeszłam powoli do drzwi, nie dbając
o własny wygląd. Przekręciłam zamek jednym sprawnym ruchem i
wyjrzałam za nie.
- Cześć – Powiedział nieśmiało.
Chłopak wyższy ode mnie, metr
osiemdziesiąt. Miał ubrane białe buty dobrej firmy i zarzuconą na
siebie czarną marynarkę. Padające na niego promienie słoneczne
dawały uroku jego błyszczącym zielonym oczom. W tym momencie zdałam
sobie również sprawę, jak dawno nie widziałam światła
dziennego.
- Naprawdę nie wiem, po co tu przyszedłeś – Rozejrzałam się po
ulicy i ponownie zawiesiłam swój wzrok na nim. - To wszystko wasza
wina i ochrony. Powinniście zapewnić każdej osobie, która tam
była bezpieczeństwo. Wiedzieliście doskonale o tym, że ktoś chce
was przechwycić czy nawet zamordować a wy naraziliście na to
niewinnych ludzi! Zresztą już nie ważne, to już się stało. Ale
co was to przecież obchodzi... Co was obchodzą przeciętni ludzie?
Wasi fani? NIC, prawda? No tak, wy jesteście lepszej rasy, jesteście
gwiazdami! Idź stąd, nie chcę Cie widzieć. - Pociągnęłam za
klamkę by wejść do mieszkania , lecz przeszkodziła mi jego
stopa, którą włożył by mnie zatrzymać.
- Gdyby mnie to nie obchodziło, nie przyszedłbym tu - Spojrzał mi
głęboko w oczy i uchylił szerzej drzwi.
- Może Ci po prostu za to zapłacili? Jesteś żałosny. Wynoś się,
jak śmiesz tu przychodzić?Powinieneś się wstydzić! -
wykrzyknęłam i przekręciłam zamek.
Chwyciłam się nerwowo za włosy i oparłam o ścianę,
próbując wyrównać przy tym swój oddech. - Ten człowiek nie ma
serca – Wymówiłam na głos. Szybko jednak skierowałam się do
sypialni i wybrałam kilka czystych ciuchów z szafy. Nałożyłam je
na siebie i skierowałam do wyjścia. Po drodze jednak jeszcze
podeszłam do kuchni gdzie ostatnio zostawiłam swój telefon. W
mojej głowie krążyła tylko jedna myśl - ' Harry Styles
najbezczelniejszy człowiek na świecie, nawet nie wyobraża sobie co
czuję.. jaki ból przeżywam codziennie, wierząc w to, że mój
chłopak wybudzi się ze śpiączki. Oh.. ale z niego zarozumiały gnojek!'-